wulkany1   wulkany2

Cześć, tu jedna z uczennicy naszej szkoły . W imieniu geodetów którzy mają rozszerzoną geografię chce wam przybliżyć informacje o wulkanach . Każdy z nas wie, że są to miejsca na powierzchni Ziemi, z którego wydobywa się lawa, gazy wulkaniczne i materiał piroklastyczny. Ich aktywność możemy podzielić na wulkany : czynne (np. Etna we Włoszech ) , drzemiące (np. Kazbek - na szczycie Kaukazu) oraz wygasłe ( np. stożki wulkaniczne w Niemczech), wiemy też gdzie wulkany występują: głównie w okolicach krawędzi płyt tektonicznych, ale zdarzają się i takie, które po prostu są miejscem, pod którym kotłuje się magma. Takie „gorące punkty” to między innymi amerykański Park Yellowstone. Śmiercionośne miejsca mają swoje tajemnice.

wulkany3   wulkany4

Niektóre z nich wybuchają bez przerwy, inne wygasły już dawno, a jeszcze inne znajdują się w stanie uśpienia.
Ok tyle teorii pora na ciekawostki , czy wiedzieliście że :
* W Polsce odnaleźć można ślady dawnego wulkanizmu na Śląsku (od Nysy Łużyckiej po Górę Świętej Anny) oraz w Pieninach (góra Wdżar), Beskidzie Sądeckim, w południowej części Wyżyny Olkuskiej w Miękini koło Krzeszowic. Także kilkanaście milionów lat temu występował czynny i bardzo aktywny wulkan w okolicach Belna niedaleko Zagnańska w Górach Świętokrzyskich.
* Dwa największe wulkany znajdują się na granicy Chile i Argentyny (Ojos del Salado- 6880 m n.p.m. (wygasły) oraz Llullaillaco- 6723 m n.p.m.)
* Istnieją wulkany poza Ziemią, takie wulkany można znaleźć także na innych obiektach Układu Słonecznego posiadających stałą powierzchnię oraz dostatecznie silne wewnętrzne źródła ciepła, obecnie lub w przeszłości. Wygasłe wulkany występują na Marsie (znajduje się tam m.in. największy znany wulkan, Olympus Mons) i Wenus, a współcześnie aktywne na księżycu Jowisza.
*Superwulkany to przerażające miejsca. Wybuch takiego wulkanu to nie punktowa erupcja, ale piekło na obszarze tysięcy kilometrów kwadratowych. Także ilość gazów wyemitowanych do atmosfery byłoby, oczywiście, więcej, co sprawiłoby, że klimat na całej Ziemi odczuwalnie by się zmienił.
*Wulkany przyczyniają się do piękniejszych zachodów Słońca na całym świecie. Tak było na przykład kiedy w 2008 roku wybuchł wulkan Kasatochi na Alasce. Na całym świecie dały się zaobserwować wyjątkowo malownicze zachody, podczas których Słońce otaczały koralowe i pomarańczowe okręgi. Dlaczego? Spowodowały to mikroskopijne elementy pyłu wulkanicznego, które rozprzestrzeniły się w ziemskiej atmosferze, a następnie rozpraszały światło słoneczne.
*Erupcje potrafią tworzyć gigantyczne zagłębienia. Siła niektórych eksplozji wulkanicznych jest tak wielka, że zmienia okoliczną rzeźbę terenu. Wówczas zapada się pierwotny stożek wulkaniczny, a powstaje kaldera - wielkie, przeważnie koliste zagłębienie w szczytowej części wulkanu .Mało kto wie, że „wzgórze”, które towarzyszy Wezuwiuszowi, Monte Somma, to nic innego jak kaldera po dawnej eksplozji. Jedną z największych na świecie (o średnicy 10 km) jest kaldera Santorynu w Grecji. Ta eksplozja była zapewne odpowiedzialna za zagładę kultury minojskiej na Krecie. Największą kalderą na świecie, o powierzchni ok. 265 km kwadratowych jest krater Ngorongoro w północnej Tanzanii.


mgr Lucyna Tomsia

spadajacy kot

FAKT:
Upadek z 31 piętrowego budynku jest bezpieczniejszy dla kota niż z 7 i niżej piętrowego budynku. Najbardziej niebezpieczne są upadki kotów z 6 lub 7 piętra.

WYJAŚNIENIE FIZYCZNE:
a) energia
Im kot znajduje się wyżej tym wyższą ma energię potencjalną. Podczas zderzenia z podłożem energia potencjalna zostaje zamieniona na energię kinetyczną.
b) prędkość graniczna (najwyższa prędkość)
Koty przyspieszają przez 5 pierwszych pięter pod wpływem siły grawitacji. Po minięciu 5 piętra osiągają stałą prędkość graniczną wynoszącą ok. 100 km/h. Siła grawitacji została zrównoważona siłą pochodząca od oporu powietrza.
Równowaga sił zależy od wielkości i ciężaru spadającego obiektu. W przypadku człowieka o przeciętnej wadze prędkość graniczna wynosi ok. 200 km/h. Niższa prędkość graniczna kotów powoduje, że mają one mniej energii potencjalnej do oddania niż człowiek spadający z takiej samej wysokości. W efekcie tego, mało który człowiek przeżywa lądowanie z dużej wysokości.
c) budowa anatomiczna
Przeprowadźmy rozumowanie typowe dla fizyka: Gdyby spadająca istota żywa przypominała kulę, to wytrzymałość jej kości zależałaby od jej przekroju, który wzrasta jak kwadrat promienia istoty. Wniosek: Ciężar istoty rośnie szybciej niż wytrzymałość jej kości. Kości kotów są mniejsze i znacznie mocniejsze od dużych kości człowieka.
d) zasada zachowania pędu i zasada zachowania momentu pędu
Kot osiągając prędkość graniczną wykorzystuje swoją energie na odpowiednie ułożenie ciała. Instynktownie „korzystając ” z zasady zachowania pędu i zasady zachowania momentu pędu zwinnie obraca się w powietrzu lądując na 4 łapy.
Załóżmy, jeżeli kot skręci przednie łapy o 30 ° w prawo, to jego tylne łapy tej samej długości co przednie skręcą się o 30 ° w lewo nie zmieniając przy tym momentu pędu. Pamiętajmy, że kot spadając z dużej wysokości szybko prostuje i zgina kończyny przy równoczesnym ich skręcie. Aby przyspieszyć obrót ciała kot zgina dowolną parę łap osiągając skręt 60°, przy wyprostowanej parze łap osiąga skręt 30 °.
Jeżeli kot spada z 31 piętra i upadek rozpoczyna się z pozycji 0 tzn. plecami w dół i wszystkie 4 łapy zwrócone są do góry, to w pierwszym etapie lotu, aby zachować moment pędu kot przyciąga przednie łapy do ciała i skręca je w bok o 60 °w kierunku zgodnym ze wskazówkami zegara a tylne wyprostowane łapy z jego tylną częścią ciała skręca w kierunku przeciwnym do wskazówek zegara o kąt 30 °.
W drugim etapie, kot wyprostowuje przednie łapy i skręca je o 30 ° przeciwnie do wskazówek zegara , zaś tylne nogi przyciąga do siebie i skręca je o 60 ° zgodnie ze wskazówkami zegara przy zachowaniu stałego momentu pędu.
Spadający kot całe ciało obrócił o kąt 30 °.
Powtarzając cykl jeszcze 5- krotnie, kot obróci całe ciało o kąt 180 ° i jego łapy będą skierowane ku ziemi.
Wniosek: Upadek kota z niższych pięter może skutkować licznymi kontuzjami. Im wyższe piętro tym większe prawdopodobieństwo, że kot wyjdzie praktycznie bez szwanku.


mgr W. Hudzińska


Artykuł napisano na podstawie książki- Ciekawostki naukowe - K. Kruszelnicki

enigma

Maszyna szyfrująca Enigma - początek niezwykłej historii.

Maszyna szyfrująca Enigma, kojarzona jest przede wszystkim z okresem II wojny światowej, z jej zastosowaniem w niemieckich siłach zbrojnych oraz z tajemnicą, jaką zostało otoczone jej rozszyfrowanie przez aliantów.
Jednak początki Enigmy, sięgają I wojny światowej. W czasie trwania wojny tej, zauważono, że postęp techniki (szczególnie przekazywanie informacji przez coraz powszechniejsze w wojsku radiostacje), sztuki wojennej oraz potrzeby dyplomacji, wymagają nie tylko coraz szybszego przekazywania informacji, ale również utajniania jej treści w sposób prosty, szybki i w miarę bezpieczny. Warunków tych, nie spełniały dotychczasowe metody zabezpieczania informacji. Przykładem może być, rozszyfrowanie przez Brytyjczyków telegramu, nadanego 17 stycznia 1917 r., przez niemieckiego ministra spraw zagranicznych, Zimmermanna, do ambasadora Rzeszy w Waszyngtonie. Jedynym urządzeniem spełniającym nowe, wysokie wymagania, możliwym do skonstruowania na początku XX wieku, była elektromechaniczna maszyna szyfrowa. Najwcześniej, bo już w 1918 r., eksperymenty z szyframi maszynowymi prowadzono w Niemczech, a nawet na wiosnę tego roku, rozważano możliwość wprowadzenia szyfru maszynowego w siłach zbrojnych. Jednak, koniec wojny i klęska Niemiec, spowodowała przerwanie (a raczej zawieszenie) prac nad szyframi maszynowymi w Niemczech; jak się okazało na dość krótko. Historia maszyny szyfrowej Enigma, rozpoczęła się jesienią 1919 r. w Holandii, kiedy to Hugo Alexander Koch pochodzący z Delft , zgłosił do opatentowania w Hadze skonstruowaną przez siebie "Sekretnie piszącą maszynę" (Geheimschriffmachine - patent nr. 10700).
Hugo Alexander Koch, przewidywał zastosowanie maszyny przede wszystkim do celów cywilnych, głównie w gospodarce przez wielkie i bogate firmy. Holender jednak nie rozwiązał wszystkich problemów technicznych i urządzenie okazało się bardzo niedopracowane. Poza tym wynalazca miał ogromne problemy nie tylko ze zbytem ale i z zainteresowaniem potencjalnych użytkowników swoją maszyną. Wobec tego firma założona przez Hugo Aleksandra Kocha mająca rozwijać i sprzedawać "Sekretnie piszącą maszynę" splajtowała.
W roku 1923, Hugo Alexander Koch odsprzedał patent na maszynę szyfrową dr inż. Arthurowi Scherbiusowi z Berlina . Dr Arthur Scherbius maszynę Holendra znacznie ulepszył i jeszcze w tym samym roku zbudował sprawnie działającą maszynę szyfrującą , wprowadzając szereg własnych rozwiązań nad którymi bezskutecznie głowili się inni konstruktorzy, między innymi nierównomierny rytm wirników szyfrujących.
Zmodernizowaną, prawidłowo działającą maszynę szyfrową, przypominającą z wyglądu maszynę do pisania lub kasę sklepową, Arthur Scherbius dla celów handlowych nazwał - "Enigma"( grec. łamigłówka, układanka, zagadka). Arthur Scherbius podobnie jak Hugo Alexander Koch zamierzał sprzedawać maszyny szyfrujące na rynku cywilnym, licząc przede wszystkim na odbiorców w kręgach wielkiego przemysłu, finansjery i handlu. W tym celu w lipcu 1923 r. założył przy Steglitzerstrasse 2 w Berlinie spółkę "Maszyny szyfrujące AG" i rozpoczął produkcję Enigmy.
Enigma została po raz pierwszy publicznie zaprezentowana w Bernie , w 1923 r., następnie na Targach Handlowych w Lipsku , oraz podczas światowego kongresu pocztowego w Sztokcholmie, w sierpniu 1924 r.
Reklamowano ją tam jako niedrogie ( 350 marek ), niewielkie, skuteczne urządzenie do szyfrowania depesz gospodarczych i telegramów.
Scherbius w swoich prospektach handlowych charakteryzował Enigmę następująco: "Dociekliwość konkurentów można natychmiast udaremnić za pomocą maszyny, która zapewni całkowitą tajność Twojej korespondencji i dokumentów lub przynajmniej ich najważniejszej części, i to bez uciążliwych kosztów. Tylko jedna dobrze chroniona tajemnica zrekompensuje wydatki poniesione na zakup maszyny".
Aby zademonstrować działanie maszyny, jej zalety takie jak łatwość i szybkość obsługi, Poczta Niemiecka wysłała na kongres telegram gdzie został on publicznie odszyfrowany, prostota działania z jaką to uczyniono, wzbudziła spory podziw i szacunek dla możliwości Enigmy.
Enigma na kongresie, wśród ludzi biznesu wzbudziła spore zainteresowanie, jednak raczej tylko jako ciekawostka, gdyż nie sprzedawała się najlepiej. Wzbudziła natomiast spore zainteresowanie niemieckich sił zbrojnych, które właśnie poszukiwały sposobów utajniania łączności radiowej. Jedynie niewielką liczbę egzemplarzy zakupili odbiorcy cywilni w Wielkiej Brytanii, USA, Japonii, Szwajcarii, Szwecji i Polski.
Interesy firmy założonej przez dr Scherbiusa nie szły najlepiej, pomimo tego iż pewną ilość maszyn szyfrujących do prób zakupiła Reichswehra. Wobec tego Scherbius wycofał się z interesu a wkrótce zmarł. Już po jego śmierci, firmę produkującą maszyny szyfrujące Enigma w 1934 r. przejęło dwoje współwłaścicieli, dr Rudolf Heimsoeth i Elspeth Rinke, zakładając firmę "Chiffriermaschinen - Gesellschaft Heimsoeth". Nowi właściciele firmy, założonej przez dr Scherbiusa, przejmując ją zrobili bardzo dobry interes, gdyż maszyna szyfrująca, która nie podbiła rynku cywilnego, zaczęła się bardzo dobrze sprzedawać na rynku wojskowym, co było związane z gwałtownym rozwojem niemieckich sił zbrojnych.
W latach 1935 - 1945, firma "Chiffriermaschinen - Gesellschaft Heimsoetch", wyprodukowała i sprzedała ponad 100 000 ( 120 000 ¸ 150 000 ) maszyn szyfrujących Enigma typu wojskowego. Głównymi odbiorcami były: Wehrmacht, SS, SD, policja oraz niemieckie ministerstwo spraw zagranicznych. Ponadto znaczną ilość maszyn wyeksportowano do satelitów i państw związanych z Trzecią Rzeszą oraz innych państw, głównie Włoch, Japonii, Hiszpanii, Szwajcarii oraz wielu innych.


autor: mgr Mariusz Grewenda

enigma1

Enigma – przykłady użycia rozszyfrowanych depesz – wpływ na losy wojny.

Większość dokumentów łączących się z rozszyfrowaną „Enigmą”, w tym dotyczących Polskich osiągnięć, znajduje się w archiwach brytyjskich. Część z nich, jest w dalszym ciągu objęta tajemnicą, szczególnie te dotyczące „Ultra Secret”. Dlatego historycy nie są w stanie w pełni przedstawić znaczenia złamanej „Enigmy” na losy wojny. Jednak ujawnione do tej pory materiały, pozwalają wyciągnąć pewne wnioski i przedstawić rolę jaką odegrały depesze z rozszyfrowanej „Enigmy” w kluczowych operacjach wojskowych II wojny światowej. Pozwalają one również zorientować się co do wagi i wiarygodności zdobytych w ten sposób informacji oraz co do stosunku wyższych dowódców do depesz z „Enigmy” - „Ultry”.
Prawie na pewno rola złamanej „Enigmy”, szczególnie „Ultry” w działaniach wojennych przeciwko III Rzeszy i jej satelitom, była bardzo istotna. Wynikało to z kilku czynników. Przede wszystkim informacje uzyskane z takiego rodzaju źródła odznaczają się bardzo dużą wiarygodnością. Ponadto „Enigma” dostarczała informacji z prawie wszystkich dziedzin życia Niemiec. Poczynając od wiadomości typowo wojskowych, aż po informacje dotyczące sytuacji wewnętrznej państwa i jego polityki zagranicznej. Poza tym, system stworzony przez Brytyjczyków umożliwiał przechwycenie i opracowanie ogromnej ilości depesz oraz szybkie i właściwe użycie zdobytych informacji, dzięki czemu uzyskiwano nad przeciwnikiem przewagę.
W Polsce co prawda przed II wojną światową rozpracowano „Enigmę” i potrafiono odczytywać niemieckie depesze, jednak osiągnięcie to nie przyniosło wielkich korzyści. Wynikało to przede wszystkim z tego, że Polacy przechwytywali stosunkowo niewiele niemieckich depesz oraz z dosyć długiego czasu jaki był potrzebny na deszyfracje. Spowodowane to było również tym, że Niemcy w czasie pokoju do komunikacji używali przede wszystkim telefonu i poczty. Radia używano bardzo rzadko, właściwie tylko w celach
szkoleniowych. Poza tym, Niemcy w czasie większych akcji militarnych i politycznych w Europie, dokonywali zmiany w zasadach szyfrowania, co powodowało, że Polacy podczas najważniejszych wydarzeń nie uzyskiwali informacji z „Enigmy”. Taka właśnie sytuacja wystąpiła w czasie bezpośrednich przygotowań niemieckich do napaści na Polskę i w czasie kampanii wrześniowej.
Bardzo trudno określić jest w ogóle ilość odczytanych w Polsce depesz oraz ich treść a co za tym idzie ich znaczenie. Spowodowane jest to dokładnym zacieraniem wszelkich śladów dotyczących prac nad „Enigmą” przez pracowników BS - 4 w czasie kampanii 1939 roku, kiedy to zniszczono wszystkie tego rodzaju materiały. Wiadomo tylko o kilku informacjach uzyskanych z rozszyfrowanych depesz, np. depesza w sprawie Gerona von Gersdofa. A jedynym znanym tekstem jest „ An alle Flughäfen Deutschlands ( ... ) führer Roem tot oder lebending zur Stelle bringen” ( Do wszystkich lotnisk. Röhm ma być doprowadzony żywy lub umarły).
Niewielka ilość dokumentów dotyczących prac polskich nad „Enigmą” przed II wojną światową, uniemożliwia poznanie faktycznego zakresu polskich osiągnięć w dziedzinie odczytywania niemieckich depesz oraz ich znaczenia w rozpoznaniu potencjału Niemiec przez polski Sztab Główny.
Fakt ten potwierdza również, że pracownicy BS - 4 bardzo dobrze zacierali przed nadchodzącymi Niemcami wszelkie ślady swej działalności.
Pierwszym okresem, w którym wiadomości z „Enigmy” ( „Ultry” ) były użyte w czasie walki, był okres kampanii francuskiej, kiedy to po raz pierwszy przy Brytyjskich Siłach Ekspedycyjnych, działały trzy placówki SLU. W drugiej połowie kampanii francuskiej, kiedy przechwycone depesze były najczęściej odczytywane w tym samym dniu, zawiodła francuska łączność. Wobec czego informacje pochodzące z „Enigmy” były marnowane na skutek złej organizacji.
Nie można jednak powiedzieć, że złamana „Enigma” nie odegrała żadnej roli w czasie walk we Francji. Najprawdopodobniej to właśnie dzięki depeszom „Enigmy” odpowiednio wcześnie wydano rozkaz ewakuacji Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego. Ponadto przyczyniła się ona do rozpoznania niemieckich zgrupowań wojskowych przed napaścią na Francję.
Pomimo, że w 1940 roku w czasie walk we Francji, korzyści płynące z możliwości czytania niemieckich depesz nie były oszołamiająco wielkie, to już wtedy zauważono wielkie możliwości jakie dawało czytanie depesz zaszyfrowanych przez podstawową maszynę szyfrową armii niemieckiej. Jak się okazało, bardzo słusznie sądzono, że wielkie chwile złamanej „Enigmy” dopiero nadejdą.
Na potwierdzenie swoich przypuszczeń Anglicy nie musieli czekać długo. Ponieważ po upadku Francji, Niemcy rozpoczęli przygotowania do inwazji na Wyspy Brytyjskie. 16 lipca 1940 roku, Hitler podpisał dyrektywę nr. 16: „O przygotowaniach operacji desantowej przeciwko Anglii”, której nadano kryptonim „Seelöwe” ( Lew Morski ). Cel operacji „Seelöwe”, bardzo szybko poznają Brytyjczycy, między innymi dzięki ośrodkowi w Bletchley Park. Pomiędzy 17 a 20 lipca odczytano depesze A. Hitlera do dowódców trzech rodzajów sił zbrojnych, w których po raz pierwszy pojawia się ten kryptonim. Równocześnie dzięki „Enigmie”, śledzono niemieckie przygotowania do operacji: koncentracje wojsk lądowych, lotnictwa, sprzętu desantowego, itp. Od tamtej pory, wszelkie niemieckie przygotowania do lądowania w Anglii, opatrywane były kryptonimem „Seelöwe” co bardzo ułatwiło śledzenie niemieckich poczynań.
Kolejną ważną sprawą dla przetrwania Wielkiej Brytanii, było rozpoznanie z pomocą „Ultry”, niemieckiego planu o kryptonimie „Adler” ( Orzeł ), zatwierdzonego przez H. Göringa 2 sierpnia 1940 roku. Plan ten był kryptonimem operacji powietrznej przeciwko Wielkiej Brytanii, zakładającej zniszczenie RAF, jako warunek rozpoczęcia operacji „Seelöwe”. Powstał on jako część wykonawcza do dyrektywy Hitlera nr. 17 z dnia 1 sierpnia 1940 roku, noszącej nazwę „Wytyczne nr. 17 do prowadzenia wojny lotniczej i morskiej przeciwko Anglii”.
Właśnie w rozpoznaniu tego planu i jego przeciwdziałaniu doskonale spisała się „Ultra”, wykazując wszystkie swoje zalety. Jej rola polegała głównie na przechwytywaniu i odczytywaniu depesz Luftwaffe i przekazywaniu informacji dotyczących planów nalotów na Wielką Brytanię. Wiadomości tego rodzaju były dowództwu brytyjskiemu bardzo potrzebne, ponieważ pozwalały one właściwie manewrować własnymi jednostkami.
Dzięki „Ultrze”, np. dowództwo RAF orientowało się w rozmieszczeniu 2, 3 i 5 floty powietrznej Luftwaffe. Poznano również liczbę samolotów bombowych i myśliwskich, stan personelu, posiadane rezerwy, braki zaopatrzeniowe i trudności organizacyjne Luftwaffe.
Dodatkowo „Ultra” oprócz uprzedzania o kolejnych nalotach, ujawniła założenia ofensywy lotniczej przeciwko Anglii. Dzięki czemu marszałek lotnictwa Hugh Dowding, dowiedział się, że celem Luftwaffe na początku kampanii będzie zniszczenie w walce myśliwców RAF. Pozwoliło mu to, nie dać wciągnąć się w pułapkę. Nie używał on większej ilości eskadr na raz, dzięki czemu myśliwce RAF nie uległy wyniszczeniu. Niestety taktyka H. Dowdinga spotkała się później z tak dużą krytyką, że musiał zrezygnować ze stanowiska, nie mogąc bronić się, gdyż nie mógł zdradzić co go skłoniło do zastosowania takiej taktyki.
Poza wymienionymi wiadomościami, „Ultra” dostarczyła wielu innych, np. Niemcy z różnych powodów będą mogli użyć przeciw Anglii tylko 3 / 4 zgromadzonych samolotów; w niemieckim dowództwie dochodziło do ciągłej różnic zdań na temat planowanej operacji; niemieccy piloci ćwiczyli starty i lądowania na prostych odcinkach dróg, w wyniku czego Brytyjczycy rozpoczęli przygotowywać zapory na drogach, i wiele innych.
Oto kilka przykładów odczytanych niemieckich depesz, i brytyjskiego przeciwdziałania:
8 sierpnia 1940 roku przechwycono rozkaz Göringa:
„...Marszałek Rzeszy Göring do wszystkich jednostek Flot Powietrznych nr. 2, 3 i 5. Operacja „Orzeł”. W najbliższym czasie oczyścić niebo z Royal Air Force. Heil Hitler”.
Dzięki tej wiadomości Brytyjczycy wiedzieli jak powinni reagować i jaką stosować taktykę, ponieważ znali cele i założenia planowanych nalotów.
12 sierpnia 1940 roku przejęto również depeszę Göringa, w której wyznaczał on dzień „Orła” na 13 sierpnia 1940 roku. Ponadto w depeszy tej były określone cele i zadania poszczególnych Flot. Również dzięki odczytaniu tej depeszy dowództwo RAF, mogło o wiele lepiej pokierować obroną.
Depesz podobnej treści przechwytywano i odczytywano w Bletchley Park codziennie 200 - 300, dzięki czemu Brytyjczycy przez cały czas trwania bitwy powietrznej orientowali się w niemieckich planach, w posiadanych rezerwach, morale pilotów, itp.

enigma2

 

Brytyjczycy również o swoim zwycięstwie w „bitwie o Anglię”, dowiedzieli się najpierw z „Ultry”. 17 września 1940 roku, odczytano w Bletchley Park depesze Sztabu Generalnego do wojsk niemieckich w Holandii. Rozkazano w niej rozpocząć demontaż urządzeń załadunkowych na lotniskach w Holandii. Treść taka, mogła oznaczać tylko zaniechanie lądowania na Wyspach Brytyjskich w najbliższej przyszłości.
Kolejnym wielkim wydarzeniem II wojny światowej w czasie którego „Ultra” oddała aliantom nieocenione zasługi były zmagania w basenie Morza Śródziemnego. W rejonie tym, Brytyjczycy oprócz czytania depesz niemieckich, odczytywali również szyfrogramy włoskie, ponieważ były one także szyfrowane za pomocą „Enigmy”.
Pierwsze ważne wiadomości uzyskane z „Ultry” dotyczące walk w rejonie śródziemnomorskim, dotyczyły niemieckich przygotowań do kampanii na Bałkanach. Pozwoliło to na przekazanie ostrzeżenia do Belgradu. Kolejnym sprawdzianem sprawności „Ultry” był atak na Kretę, jednak wtedy jeszcze nie ufano w pełni informacjom z „Ultry” i przez to zaprzepaszczono wiele możliwości.
Bardzo wiele cennych informacji „Ultra” przekazała w okresie walk w Afryce Północnej. System „Ultra” funkcjonował w kampanii afrykańskiej tak dobrze, że ośrodek w Bletchley Park, kontrolował prawie całą niemiecką i włoską korespondencje radiową. Dzięki temu właściwie wszystkie plany państw osi były znane alianckiemu dowództwu. Sam E. Rommel, był prawie cały czas „śledzony” przez Bletchley Park. Właśnie dzięki „Ultrze” brytyjskie dowództwo dowiedziało się o przybyciu E. Rommla do Afryki. Depesza z lutego 1941 roku informowała o jego przybyciu do Trypolisu. A następnie „Ultra” informowała o wszystkich kolejnych niemieckich jednostkach pojawiających się w Afryce, a w późniejszych miesiącach o ich uzupełnieniach.
W początkowym okresie walk w Afryce, Brytyjczycy znajdowali się w defensywie. Jednak nie wynikało to z braku informacji o przeciwniku. Powodem tego była szczupłość sił, możliwych do przeciwstawienia państwom osi, brak wiary dowódców angielskich w informacje „Ultry” oraz zwyczaj Rommla, który nie zawsze stosował się do wytycznych dowództwa, uznając, że w Europie nie posiadano pełnego obrazu sytuacji na froncie w Afryce.
Przykładem może być kwiecień 1941 roku, kiedy to wojska niemieckie okrążyły Tobruk. Gen. Wavell, doskonale znał rozkazy i plany OKW, nakazujące Rommlowi nie zdobywać twierdzy, tylko nacierać w kierunku Sollum. W tym wypadku jednak szczupłość sił angielskich nie wystarczyła do powstrzymania ofensywy, pomimo poznania planu natarcia.
Przykładem niewykorzystania informacji pochodzących z „Ultry” jest brytyjska ofensywa z 13 czerwca 1942 roku w rejonie El Adem. W operacji tej natarcie wykonać miało 300 czołgów, pod dowództwem generała Neila Ritchiego. Właśnie na ten atak Niemcy przygotowali zasadzkę. Gen. Ritche został o niej powiadomiony, jednak nie zdradzono mu prawdziwego pochodzenia informacji. Niestety nie uwierzył ostrzeżeniu gdyż nie mógł wyobrazić sobie, że w Kairze wiedzą więcej od niego na miejscu. Postąpił więc zgodnie z ustalonym planem i stracił 230 czołgów.
Momentem przełomowym w wojnie w Afryce Północnej był okres zmiany stosunku walczących sił, tym razem na korzyść aliantów. Dokonało się to w bardzo dużej mierze dzięki sprawnemu funkcjonowaniu Bletchley Park, gdzie odczytywano właściwie całą korespondencje dotyczącą zaopatrzenia wojsk osi w Afryce. Dzięki temu alianckie dowództwo wiedziało dokładnie kiedy, w jakim składzie i jaką trasą będzie płynął konwój z zaopatrzeniem.
Skuteczność angielskich ataków na włoskie konwoje była tak duża, że szlak Tunezja - Włochy nazwano „drogą śmierci”. Np. w okresie od 12 listopada 1942 roku do maja 1943 roku, flota włoska utraciła 243 jednostki a 242 jednostki doznały uszkodzeń. Oznaczało to utratę w styczniu 1943 roku 21 % wysłanych transportowców, w marcu i kwietniu 42 %, a na początku maja 77 % - średnio co miesiąc tracono około 100 tys. BRT. Straty te spowodowały właściwie paraliż niemieckich i włoskich poczynań w Afryce i sprawiły, że nie były one zdolne do większej akcji zaczepnej już do końca wojny.
Sukcesy te również były w pewnym sensie kłopotliwe dla Brytyjczyków. Trudno było przecież przekonać przeciwników, że tak wielkie sukcesy, nie mające pełnego uzasadnienia w stosunku walczących sił, są dziełem przypadku. Dlatego cały czas utwierdzano Włochów i Niemców w przekonaniu, że w ich sztabie znajduje się na wysoko postawionym stanowisku szpieg. Czyniono to z pomocą depesz, które były specjalnie nadawane z pomocą szyfru złamanego już przez Włochów i zawierały treści jednoznacznie sugerujące Włochom to co chcieli Brytyjczycy.
Poza tą metodą starano się również utwierdzić przeciwników co do doskonałego funkcjonowania RAF, które dzięki temu mogły bez trudu niszczyć konwoje. Czyniono to z pomocą różnych metod, nawet posługując się rysunkami satyrycznymi, które miały również podnieść morale Anglików.
Jeżeli chodzi zaś o walki na lądzie afrykańskim, kiedy sprzymierzeni byli już w stanie oprzeć się wojskom osi, „Ultra” wykazała skuteczność równie dużą co w niszczeniu włoskich konwojów, np. Z powodu, że w okresie styczeń - lipiec 1942 roku Włosi stracili 80 statków, przewożących 163 000 ton zaopatrzenia, Niemcy 10 statków z 28 000 tonami zaopatrzenia a wojska Rommla w lipcu z wymaganych 30 000 ton zaopatrzenia miesięcznie otrzymały tylko 7 000 ton, w sierpniu 1942 roku, głównodowodzący niemiecki w rejonie Morza Śródziemnego, postanowił przesłać transport paliwa drogą powietrzną. Warunkiem tej akcji miało być jednak zaatakowanie wojsk brytyjskich przed końcem miesiąca. Rommel przystał na taki warunek i przygotował operację. Plany jej przesłał do dowództwa drogą radiową za pomocą maszyny szyfrującej „Enigma”. Jednak oprócz dowództwa niemieckiego plany zostały jeszcze przechwycone przez Bletchley Park, gdzie je odczytano i przekazano generałowi B. Montgomeremu. Pozwoliło to na przygotowanie skutecznej obrony.
Podobne znaczenie miała „Ultra” w bitwie pod EL Alamejn, kiedy sztab brytyjski dzięki niej posiadał dokładny obraz możliwości bojowych i pozycji oddziałów Afrika Korps. Po tej bitwie i kolejnych niepowodzeniach na szlaku morskim, Rommel przestał informować o swoich planach Berlin i Rzym.
Być może stracił właśnie zaufanie do „Enigmy”. Skuteczność jaką wykazała „Ultra” w kampanii afrykańskiej była zadziwiająca. W walkach tych, ostatecznie udowodniła wszystkim swoim oponentom, że jest wiarygodnym źródłem informacji i wysiłek włożony w jej powstanie bez wątpienia się opłacił.
W rejonie śródziemnomorskim „Ultra” odegrała znaczną rolę jeszcze w innych operacjach wojskowych. Największe i najważniejsze z nich to: „Torch” - desant aliancki w Afryce Północnej w listopadzie 1942 roku oraz „Avalanche” - lądowanie we wrześniu 1943 roku we Włoszech.
Szczególną operacją dla „Ultry” była operacja „Torch”, ponieważ desant ten, rozpoczynał przejście aliantów do działań zaczepnych, przeciwko Rzeszy i jej sojusznikom. Był też wielką próbą przed podobnymi desantami na kontynent europejski, dlatego przygotowania do niego prowadzono szczególnie starannie.
W przygotowaniach tych, jedną z ważniejszych kwestii, kluczowych dla osiągnięcia sukcesu było posiadanie jak największej ilości informacji o przeciwniku, czerpano je z wielu źródeł, również z „Ultry”, z której pochodziły jedne z ważniejszych i najbardziej wiarygodne. Najwięcej cennych informacji o nieprzyjacielu „Ultra” dostarczyła, kontrolując niemal całą korespondencję radiową pomiędzy OKW a sztabem dowódcy rejonu śródziemnomorskiego A. Kesselringiem. Dzięki temu dowiedziano się, np. o tym, że Niemcy przewidują aliancki desant, lecz nie orientują się gdzie dokładnie będzie miał on miejsce, czy w Afryce, na Sycylii czy na Sardynii oraz, że Hitler odmówił wzmocnienia sił niemieckich w zagrożonych rejonach.
Pomimo sporej ilości materiału dostarczanego przez Bletchley Park w czasie przygotowań do operacji „Torch”, nie dawał on pełnego obrazu sytuacji. Dopiero po desancie, od listopada, „Ultra” dostarczała tak dużo informacji, że dzięki niej, alianci posiadali prawie pełną wiedzę o wojskach niemieckich, co niewątpliwie przyczyniło się do zwycięstwa. Już na sam koniec walk w Afryce Północnej, ośrodek w Bletchley Park dostarczył dokładne plany ewakuacji wojsk osi z Tunezji do Włoch, dzięki czemu skutecznie temu przeszkodzono.
Równie cenne usługi oddała „Ultra” w operacji „Avalanche”. Podobnie jak w operacji ”Torch” dostarczyła ona informacje, że Niemcy błędnie przewidują desant w rejonie Neapolu oraz jakie posiadają we Włoszech siły i zapasy oraz wiele innych z których nie zawsze należycie skorzystano.
Pomimo, że w czasie walk w Afryce Północnej i Włoszech „Ultra” sprawdziła się jako cenne źródło informacji i dzięki niej alianci posiadali prawie kompletną wiedzę o swoim przeciwniku, siłach, liniach obrony, planach i rozkazach, to niewykorzystali wielu szans a nawet doświadczyli wielu niepowodzeń. Przyczyną była najczęściej ostrożna postawa alianckich sztabów wobec komunikatów wywiadu i nieumiejętność elastycznego działania i dostosowywania się do zaistniałej sytuacji. Równie częstą przyczyną była postawa dowódców liniowych, którzy często działali „na własną rękę”, np. zmarnowana szansa okrążenia i zniszczenia 10 i 14 armii niemieckich, kiedy to amerykański generał M. Clark, wiedząc ( dzięki „Ultrze” ), że Rzym nie jest broniony, zorganizował sobie triumfalny wjazd do miasta, samowolnie zmieniając plan, który przewidywał najpierw zniszczenie wymienionych wcześniej armii niemieckich.
Jedną z najważniejszych i najdłuższych bitew II wojny światowej, była tzw. „Bitwa o Atlantyk”. Również na jej przebieg i ostateczny wynik „Ultra” miała znaczny wpływ. W czasie tej bitwy, konfrontacja „Ultry” z „Enigmą” Kriegsmarine była najtrudniejsza z dotychczasowych, bowiem flota niemiecka oprócz tego, że używała najbardziej skomplikowanej wersji urządzenia, to stosowała wiele sieci z odmiennymi kluczami i zasadami szyfrowania.

enigma3

 

„Bitwa o Atlantyk” rozgrywała się na ogromnych przestrzeniach, pomiędzy okrętami i samolotami znajdującymi się w ciągłym ruchu. Dlatego korzystano właściwie tylko z łączności radiowej, co powodowało, że ośrodki przechwytywania i rozszyfrowywania wrogich depesz mogły znacząco wpłynąć na jej przebieg. Zarówno Niemcy jak i alianci doskonale zdawali sobie sprawę ze znaczenia „Bitwy o Atlantyk”, z tego, że jej wynik będzie decydujący dla całej wojny a szczególnie w Europie, dlatego do jej prowadzenia obydwie strony zaangażowały ogromne środki.
Do początku 1943 roku, znaczące sukcesy odnosiły państwa „osi”, głównie dzięki działalności U-Bootów. Związane było to z tym, że Anglicy nie wypracowali jeszcze skutecznej taktyki walki na oceanie oraz, że nie posiadali potrzebnych informacji o niemieckich łodziach podwodnych. Skutek tego był taki, że w pierwszych czterech miesiącach wojny alianci stracili 755 392 ton BRT, ładunku niezbędnego do przetrwania Wielkiej Brytanii a w następnych czterech, aż 806 653 ton BRT.
Aby temu choć trochę zaradzić, dowództwo Royal Navy, wobec braku postępów w pracach nad rozwiązaniem „Enigmy” Kriegsmarine w Bletchley Park, postanowiło ją zdobyć. Starannie zaplanowana akcja, udała się i w maju 1941 roku Brytyjczycy zdobyli dwa niemieckie okręty meteorologiczne oraz U-Boota ( U - 110 ), wraz z maszynami szyfrowymi „Enigma”, tabelami kluczy i wieloma innymi cennymi materiałami pomocniczymi.
Zdobyte w tej akcji materiały, wykorzystywano od lipca 1941 roku, do lutego 1942 roku, kiedy to Niemcy zmienili metody szyfrowania. Przyczyniło się to do ograniczenia strat Royal Navy, lecz „Enigmy” Kriegsmarine jeszcze w Bletchley Park nie złamano.
Na nieszczęście dla Anglików, Niemcy na wiosnę 1942 roku złamali brytyjski kod morski,. na skutek czego straty aliantów na Oceanie Atlantyckim ponownie wzrosły.Wynosiły one w lutym 1942 roku 440 000 ton BRT, w maju 644 000 ton BRT, a w czerwcu aż 652 000 ton BRT. Tak duże sukcesy Niemcy okupili stosunkowo niewielką stratą 21 U - Bootów, podczas gdy w tym samym czasie zbudowali 107 nowych.
Ostateczny przełom w „Bitwie o Atlantyk” na korzyść aliantów nastąpił w grudniu 1942 roku, kiedy to w Bletchley Park ostatecznie złamano „Enigmę” Kriegsmarine i jej metody użycia. Od tamtej pory Royal Navy dzięki „Ultrze” potrafiła zlokalizować U-Booty i poznać ich rozkazy. Wiadomości te pozwoliły zmieniać trasy zagrożonych konwojów, użyć lotnictwa do „polowania” na łodzie podwodne oraz zniszczyć szczególnie ważne tzw. mleczne krowy, czyli okręty zaopatrzeniowe U-Bootów.
Dzięki sukcesowi kryptologów i skutecznej pracy „Ultry”, straty alianckie znacznie zmalały. W grudniu 1942 roku wyniosły 300 000 ton BRT a w marcu 1943 roku 200 000 ton BRT. Straty Niemców natomiast gwałtownie wzrosły i w pierwszym kwartale 1943 roku stracono 40 U-Bootów, w drugim 73, a w trzecim 71. W ostatnim roku wojny, kiedy Bletchley Park kontrolował już właściwie łączność Kriegsmarine, Niemcy stracili w styczniu 1945 roku 13 łodzi podwodnych, w lutym 22, a w kwietniu aż 61 U-Bootów.
W „Bitwie o Atlantyk” oprócz wojny z U-Bootami, „Ultra” wspomagała również walkę z okrętami nawodnymi przeciwnika. Jednak okręty nawodne Kriegsmarine nie miały decydującego wpływu na los bitwy. Świadczą o tym dane: od 1939 roku do 1945 roku straty alianckie na wszystkich morzach wyniosły 5150 statków o tonażu 21 570 720 ton BRT a z tego 63 %, czyli 2828 statków o tonażu 14 678 231 ton BRT zatopiły okręty podwodne.
Biorąc pod uwagę fakt, że przetrwanie Wielkiej Brytanii i pewnym stopniu ZSRR zależało od dostaw surowców szlakiem morskim, można stwierdzić, że ”Ultra” z której znacznym udziałem pokonano U-Booty, w znacznym stopniu przyczyniła się do zwycięstwa w ”Bitwie o Atlantyk” i dzięki temu w całej wojnie.
Bardzo wiele cennych informacji pochodziło z „Ultry” w czasie przygotowywania i trwania lądowania w Normandii w 1944 roku. W tym czasie w Bletchley Park ze szczególną uwagą kontrolowano korespondencję radiową G. von Rundstedta, E. Rommla i A. Hitlera, z których to czerpano najwięcej wartościowych informacji. Np. właśnie dzięki nim alianci uzyskali pewność co do tego, że Niemcy desant w Normandii traktują jako dywersję. W tej sprawie przejęto depeszę mówiącą o wynikach konferencji dowódców niemieckich w Berchtesgaden, na której Hitler nie zdecydował się użyć w Normandii jednostek 15 armii, lecz przewidując bliskie lądowanie w okolicach Pas de Calais, nakazał nawet wzmocnić 15 armię. Ponadto, w dalszych dniach walk w Normandii, sztab aliancki znając ruchy Wehrmachtu oraz jego siłę na czas organizował obronę lub akcje zaczepne, np. alianci zostali ostrzeżeni o niemieckim kontrataku pod Carantan a później pod Martin, dzięki czemu desant przetrwał swoje najcięższe dni.
Również w dalszych miesiącach walk w Europie Zachodniej, „Ultra” wspierała walczących aliantów. Np. w krytycznym momencie niemieckiej ofensywy w Ardenach, kiedy w sztabie amerykańskiej 1 armii, generała C. Hodgesa, panowała przygnębiająca atmosfera, pojawił się B. L. Montgomery, który dzięki „Ultrze” doskonale poinformowany o siłach, rezerwach i planach niemieckich 6 armii pancernej SS i 5 armii pancernej, szybko przerzucił jednostki brytyjskie z północnej Belgii na mosty na Mozie do których kierowały się wojska generała S. Dietricha.
„Enigma” - „Ultra” odegrała również pewną rolę w walkach na froncie wschodnim Europy, jednak na ten temat jest obecnie wiadomo niewiele. Na pewno dzięki depeszy przechwyconej przez „Ultrę”, Anglicy przekonali się, że Niemcy napadną na ZSRR, o czym 13 czerwca 1941 roku poinformowali Moskwę - zawiadomiono, że atak nastąpi po 15 czerwca.
Pomimo wielu doświadczeń alianckich sztabów z „Ultrą”, z których wynikało, że jest ona pewnym źródłem informacji, nie zawsze z różnych powodów do tych informacji przykładano dużą wagę, lub je po prostu lekceważono. Przykładem może być klęska spadochroniarzy pod Arnchem. Nie wiedzieć czemu generał B. L. Montgomery, przygotowując operację „Market - Garden”, na ostrzeżenie oficera SLU „wskoczycie w gniazdo szerszeni” nie zareagował. Również niemieckiej ofensywie w Ardenach można było zapobiec, ponieważ posiadano depesze z „Ultry”, informujące o wrogich przygotowaniach. Prawdopodobnie jednak przekonanie, że Niemcy są już pobici i niezdolni do akcji w obydwu przypadkach zaważyło na sytuacji.
Wymienione przykłady użycia operacyjnego depesz z „Enigmy” - „Ultry” to zaledwie niewielka cząstka. Dziś nie wiadomo ile w sumie depesz „Enigmy” rozszyfrowano, na pewno bardzo wiele, ponieważ co dzień już w czasie „Bitwy o Anglię”, Brytyjczycy odczytywali codziennie kilkaset depesz a z czasem na pewno coraz więcej. Wiadomo również, że „Ultra” wspomagała właściwie wszystkie znaczniejsze operacje wojskowe, zdobywając zawsze jedne z najcenniejszych informacji o wrogu. Dlatego na pewno jej wpływ na losy wojny był znaczny a w niektórych przypadkach pewnie i decydujący.


autor: mgr Mariusz Grewenda


W Galicji przed I wojną światową...ruch strzelecki (cz.2)
autor - mgr Mariusz Grewenda

ruch strzelecki 4Wybuch pierwszej wojny światowej zastał ruch strzelecki w trakcie rozwoju organizacji w Galicji i prób rozwinięcia działalności poza Galicją. Ponadto wybuch wojny przerwał bardzo ważną i coraz lepiej funkcjonującą działalność szkoleniową. Kursy prowadzone na bieżąco, duże wakacyjne obozy w Stróży pod Zakopanem czy utworzenie szkoły instruktorskiej w Krakowie, to był rodzaj działalności, który jak się okazało miał odegrać szczególną rolę w walce o Polskę. Aby zrozumieć jak wielki wysiłek władze organizacji strzeleckich wkładały w przygotowanie do zbliżającej się walki zbrojnej należy podać, że tuż przed wybuchem wojny związki strzeleckie prowadziły 14 szkół oficerskich, około 50 podoficerskich i ponad 200 żołnierskich, a w samym roku szkoleniowym 1913/1914 przeprowadzono 5229 wykładów i 8196 ćwiczeń.
Strzelcy w przededniu wojny byli słabo uzbrojeni, niekompletnie umundurowani, za to dobrze wyszkoleni. Dlatego przy właściwym zarządzaniu dawało to nadzieję na utworzenie oddziałów, które mogłyby stać się zaczątkiem poważnej siły zbrojnej, mającej doprowadzić do wywalczenia niepodległości. Plany takie realizował przede wszystkim J. Piłsudski.
W związku z tym, że wybuch wojny był przez strzelców witany z nadzieją na odzyskanie niepodległości przez Polskę oraz z wizją wkroczenia oddziałów strzeleckich do zaboru rosyjskiego i wywołania tym samym powstania antyrosyjskiego, władze Austro - Węgier na działania J. Piłsudskiego patrzyły przychylnym okiem. Jednak decyzję podejmowały bez pośpiechu, rozważnie.
Władze Austro - Węgier dopiero 2 sierpnia, czyli kilka dni po wybuchu I wojny światowej, poprzez przedstawiciela wywiadu austriackiego Józefa Rybaka, pozwoliły J. Piłsudskiemu przeprowadzić mobilizację oddziałów strzeleckich oraz wskazały kierunek działań oddziałów J. Piłsudskiego po wybuchu konfliktu rosyjsko - austriackiego. Skutek spotkania J. Piłsudskiego z kapitanem Rybakiem był natychmiastowy, zarządzono mobilizację oddziałów strzeleckich, które miały jak najszybciej przybyć do Krakowa do parku Oleandry gdzie zbierano się w budynkach powystawowych.
Mobilizacja przebiegała bardzo sprawnie, dlatego pierwszą kompanię liczącą 144 osoby, udało się utworzyć już 3 sierpnia 1914 roku i była ona złożona głównie ze słuchaczy szkół oficerskich.
To właśnie do tej kompanii kadrowej, pod dowództwem Tadeusza Kasprzyckiego, J. Piłsudski wygłosił słynną mowę, zaczynając ją słowami:
"Odtąd nie ma ani strzelców, ani drużyniaków. Wszyscy, co tu jesteście zebrani, jesteście żołnierzami polskimi (...) Patrzę na Was jako na kadry, z których rozwinąć się ma przyszła armia polska, i pozdrawiam was, jako pierwszą kompanię kadrową".
ruch strzelecki 5Źródło: Informacyjny kalendarz wojskowy na rok 1935 (rocznik dziewiąty), 1934 r.
Następnie pierwsza kompania kadrowa w nocy z 5 na 6 sierpnia o godzinie 3.30 wymaszerowała z Krakowa, kierując się na Kielce, gdzie bez większych przeszkód dotarła po kilku dniach już w sile kilku kompanii, ponieważ za nią podążała kilkusetosobowa grupa strzelców i drużyniaków, którzy byli na bieżąco organizowani w zwarte oddziały.
Wymarsz kompanii kadrowej z Krakowa był niesamowitym manifestem patriotyzmu reprezentowanym przez strzelecką młodzież, którzy niestety wkrótce przeżyli spory zawód, ponieważ wbrew oczekiwaniom, ich śmiałe posunięcie nie wywołało na terenach na które wkraczali entuzjazmu wśród społeczeństwa. Co więcej, wielokrotnie spotykano się z niechęcią ludności wobec siebie. Oczywiście były i osoby, czy całe rodziny które z niecierpliwością oczekiwały wmaszerowania strzelców do Kielc. Zapewne w wielu przypadkach obojętność z którą spotkali się strzelcy i drużyniacy w sierpniu 1914 roku wywarła na nich znaczny wpływ. Najlepiej panujący ówcześnie wśród młodych patriotów nastrój oddaje powstały później "Marsz I Brygady", którego ostatnia zwrotka była dość drastyczna, była tak mocna, że już w okresie dwudziestolecia zmieniono jej zakończenie. Pisząc oględnie, dość ostro (wulgarnie) wyrażono się o tych którzy przyjmowali negatywną postawę wobec m.in. Kompanii Kadrowej.
Wkrótce okazało się, że akcja J. Piłsudskiego nie przyniosła zakładanych efektów, szczególnie z austriackiego punktu widzenia, dlatego nad oddziałami strzeleckimi zawisła groźba likwidacji, która z wielkimi trudnościami została zażegnana, a z groźby której większość strzelców nie zdawało sobie w ogóle sprawy. Ostatecznie w sierpniu utworzono Naczelny Komitet Narodowy a władze austriackie pozwoliły na utworzenie Legionów Polskich, co w pewien sposób uratowało wysiłek organizacyjny młodych strzelców, ponieważ ze strzelców utworzono 1 pułk Legionu Zachodniego. Na czele pułku stanął J. Piłsudski. Rozpoczęła się historia Legionów Polskich, których jedną z najważniejszych części byli strzelcy.
Należy jeszcze zaznaczyć, iż wkrótce Legiony zaczęto przekształcać tak aby największym związkiem taktycznym były brygady (głównie z 1 pułku rozwinęła się I Brygada Legionów), lecz zanim do tego doszło, wszyscy dowódcy pododdziałów z tzw. strzeleckiej grupy J. Piłsudskiego otrzymali nominacje oficerskie. Nominacje nadał J. Piłsudski zgodnie z rozkazem z 9 października 1914 roku wydanym pod Opatowem. Była to wyjątkowa chwila, ponieważ był to pierwszy od czasów powstania styczniowego, polski rozkaz nominacyjny.
ruch strzelecki 6
Źródło: Informacyjny kalendarz wojskowy na rok 1935 (rocznik dziewiąty), 1934 r.
Odtąd historia ruchu strzeleckiego nabrała zupełnie innego charakteru. Zaczął się czas walki i pomimo bardzo skomplikowanej historii z tworzeniem, działaniem i walkami polskich oddziałów podczas I wojny światowej, należy pamiętać, że to właśnie członkowie ruchu strzeleckiego stali się kadrową podstawą do budowy wielu jednostek.
Po zakończeniu I wojny światowej zaczęła się mozolna odbudowa państwa polskiego. Zadanie trudne, wymagające wielkiego wysiłku od społeczeństwa i umiejętności zawierania kompromisów przez polityków, co nie przychodziło łatwo. Na dodatek granice państwa nie zostały ostatecznie ukształtowane w listopadzie 1918 roku. Walka dopiero się zaczynała, była to nie tylko walka o granice ale i walka o przetrwanie młodego państwa jak się okazało.
Wszelkie te wymienione okoliczności sprawiały, że byli ludzie, którzy dostrzegali potrzebę organizowania młodzieży i jej szkolenia wojskowego a władze państwa na takie działania spoglądały pozytywnie gdyż oczekiwano konkretnych korzyści dla kraju w myśl hasła "naród pod bronią". Właśnie w myśl tej idei postanowiono reaktywować ruch strzelecki, który stał się pierwszą w odrodzonej Polsce organizacją przysposobienia wojskowego. Zainicjowano reaktywację organizacji za zgodą J. Piłsudskiego w sierpniu 1919 roku a ostatecznie 7 listopada 1919 roku Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wspólnie z Ministerstwem Spraw Wojskowych zatwierdziło odrodzoną organizację pod nazwą Związek Strzelecki.
ruch strzelecki 7Źródło: Informacyjny kalendarz wojskowy na rok 1935 (rocznik dziewiąty), 1934 r.
Po reaktywacji Związek Strzelecki rozpoczął działalność w zupełnie innych warunkach niż przed I wojną światową, co wcale nie oznacza, że działalność była łatwa. Ruch strzelecki stał się ruchem mającym wychowywać młodzież w duchu obywatelskim, miał propagować wychowanie fizyczne i prowadzić zajęcia z przysposobienia wojskowego.
Zadania Związku Strzeleckiego statut towarzystwa z 1919 roku ujmował następująco:
"rozbudzanie i hartowanie w członkach ducha narodowego, karności, dzielności moralnej i fizycznej, oraz szerzenie wiedzy wojskowej". Władze ZS poświęcały wiele wysiłku aby organizować dla młodzieży zbiórki, ćwiczenia wojskowe, konkursy, zawody strzeleckie, wycieczki, obozy, ponadto zakładano biblioteki, czytelnie, świetlice. Jak widać zakres działalności został niebywale poszerzony w porównaniu do czasów przedwojennych, jednak tego wymagały ówczesne potrzeby ale i warunki w jakich organizacja działała. ZS w omawianym okresie był organizacją wyjątkową również pod względem liczebności. Zakłada się, że w latach 1921-1939 zostało przez związek przeszkolonych około 1.3 mln. młodych ludzi a przed wybuchem II wojny światowej skupiał około 500 tys. członków.
ZS był ściśle związany z J. Piłsudskim, miało to pozytywne ale i negatywne następstwa. Bez wątpienia historia ruchu była bogata i chlubna a patronat Marszałka był czymś wyjątkowym, jednak ZS przez ten związek był postrzegany jako organizacja lewicowa, co w wielu kręgach budziło niechęć. Nie przeszkadzało to jednak w dynamicznym rozwoju, choć bez wątpienia ograniczało możliwości działania z powodu, np. ograniczania przez władze państwa członkom ZS dostępu do broni. Nawet w roku 1925, Minister Spraw Wojskowych, Władysław Sikorski wydał rozkaz o rozbrojeniu ZS.
Należy jednak pamiętać, że już na początku istnienia były wydarzenia, kiedy ZS pokazywał swoją siłę co dodatkowo budziło zainteresowanie władz państwa, np. udział w III Powstaniu Śląskim, kiedy to wystawiono doborowy oddział liczący około 1400 strzelców czy fakt, że liczba członków towarzystwa rosła bardzo szybko (1922 r. - ponad 24 tys., a w 1926 r. już ponad 83 tys. członków).
ruch strzelecki 8
Źródło: Informacyjny kalendarz wojskowy na rok 1935 (rocznik dziewiąty), 1934 r.
ZS pełne możliwości działania uzyskał po przewrocie majowym w 1926 roku, kiedy to poparł J. Piłsudskiego, a oddziały okręgu warszawskiego brały czynny udział w walkach. Od tego momentu ZS był ściśle związany z sanacją, co miało niebagatelne znaczenie dla organizacji, m.in. członków związku traktowano jako polityczne zaplecze J. Piłsudskiego, który zresztą brał czynny udział w pracach ZS. Bliskie kontakt z ekipą rządzącą skutkowały tym, że aparat państwowy sprzyjał ZS, potwierdzeniem tego są konkretne liczby, np. ilość strzelnic w połowie lat trzydziestych wynosiła ponad 300 a świetlic strzeleckich było ponad 4 tys.! Wszystko to nie zmieniło jednak tego, że ZS był organizacją społeczno - wojskową i w szerokim zakresie prowadził również po przewrocie majowym działania wychowawcze młodzieży, podobnie jak tuż po reaktywacji działalności w 1919 roku.
Kolejnym wyjątkowym czasem dla ZS ale i dla wszystkich Polaków był wybuch II wojny światowej i okres przed rozpoczęciem działań zbrojnych, kiedy to ZS aktywnie przygotowywał się do zbliżającego się konfliktu. W momencie wybuchu wojny członkowie ZS w większości zostali żołnierzami Wojska Polskiego, ale były też plany i próby organizacji jednostek typowo strzeleckich już we wrześniu 1939 roku, np. utworzenie batalionu strzeleckiego w Łodzi czy walki strzelców w Lublinie. Po klęsce wrześniowej członkowie ZS przeszli do konspiracji, tworząc Związek Orła Białego i walcząc z okupantem, na początku samodzielnie a w późniejszym czasie w ramach Związku Walki Zbrojnej.

Bibliografia:
1. A. Zakrzewska, Związek Strzelecki 1919-1939 Wychowanie obywatelskie młodzieży, wyd. Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2007.
2. A. Garlicki, Józef Piłsudski 1867 – 1935, wyd. Czytelnik, Warszawa 1988.
3. E. Kozłowski, M. Wrzosek, Historia oręża polskiego 1795-1939, wyd. Wydawnictwo Państwowe "Wiedza Powszechna", Warszawa 1984.
4. W. Solek, Pamiętnik legionisty, wyd. Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1988.
5. G. Matyasik, Związek Strzelecki w II RP – organizacja, struktura, www.portalstrzelecki.info, http://www.portalstrzelecki.info/index.php?module=Artykuly&func=viewpost&post_id=99, (dostęp 31.05.2013).
6. Wszystkie ilustracje pochodzą z: red. Tadeusz Dekański, Informacyjny kalendarz wojskowy na rok 1935 (rocznik dziewiąty), 1934 r.

W Galicji przed I wojną światową...ruch strzelecki (cz.1)
autor - mgr Mariusz Grewenda

ruch strzelecki 1Początki ruchu strzeleckiego, to początek dwudziestego wieku, czas dla Polaków trudny gdyż bez własnego państwa, czas prześladowań Polaków przez zaborców. Czas, kiedy napięcie polityczne pomiędzy europejskimi potęgami zbliżało większą część naszego kontynentu ku wojnie, rodziło strach przed niepewną przyszłością ale i dawało nadzieję, że w wojennym chaosie uda się spełnić marzenie o wolnej Polsce. Były to w końcu czasy ogromnych zmian społecznych, kształtowania się nowych doktryn politycznych, walki mocarstw o kolonie oraz wielkiego postępu technicznego, również w technice wojennej.
Wszystkie te czynniki sprawiały, że wynik zbliżającego się konfliktu pomiędzy zaborcami Polski stawał się bardzo trudny do przewidzenia. Dlatego na ziemiach polskich kształtowały się różne koncepcje walki o odzyskanie niepodległości, co oczywiście wiązało się z odmiennymi koncepcjami sojuszy, które miałyby pomóc w walce o Polskę. Stąd między innymi mnogość ugrupowań, które tworzyli Polacy na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku.
Spośród ziem polskich pod zaborami, pewną swobodą polityczną Polacy cieszyli się w Galicji gdzie również przybywało wiele młodzieży bojkotującej rosyjskie uczelnie . Tam właśnie początek ma historia dzisiejszego ruchu strzeleckiego.
Kiedy w roku 1908 wybuchł konflikt pomiędzy Rosją a Austro-Węgrami na tle bałkańskim, stało się jasne, że nadszedł czas aby wykorzystać antagonizm pomiędzy zaborcami na swoją korzyść. Dlatego w tym samym roku utworzono w Krakowie Związek Walki Czynnej na czele którego stanął Kazimierz Sosnkowski, jednak faktyczne przywództwo w Związku sprawował Józef Piłsudski. Powstały ZWC miał na celu wywołanie powstania antyrosyjskiego, dlatego władze Austro-Węgier po cichu akceptowały działanie ZWC. W związku z cichą akceptacją władz Austro-Węgier, celami ZWC oraz tym, że był on skierowany przede wszystkim do młodzieży, postanowiono legalnie organizować młodzież w formacje przysposobienia wojskowego.
Pomysł nie był nowy, ponieważ postanowiono się wzorować na podobnych organizacjach, które działały tylko w Tyrolu na podstawie ustawy umożliwiającej prowadzenie przysposobienia wojskowego młodzieży . Praca organizacyjna wobec sprzyjającego klimatu politycznego posuwała się dość szybko - w tym samym roku powstał w Krakowie Strzelec pod komendą J. Piłsudskiego, a we Lwowie Związek Strzelecki pod komendą Władysława Sikorskiego (fotografia 1). Działalność organizacji strzeleckich była firmowana przez Polską Federację Strzelecką, która miała statut zatwierdzony przez władze Austro - Węgier. Powstałe organizacje oficjalnie występowały jako samodzielne stowarzyszenia, jednak rzeczywistość wyglądała zgoła inaczej, podlegały one ZWC, na czele którego od 1912 roku stał J. Piłsudski. Oprócz wymienionych organizacji strzeleckich powstały również Polskie Drużyny Strzeleckie, jako legalnie działające ramię utworzonej w 1910 roku przez młodzież skupioną wokół pisma "Zarzewie" (stąd "zarzewiacy") konspiracyjnej Armii Polskiej.
ruch strzelecki 2
Źródło: http://zs-strzelec.mil.pl/kg/historia/, (dostęp 26.05.2013).
Polskie Drużyny Strzeleckie współpracowały ze Związkami Strzeleckimi szczególnie w kwestii wyszkolenia wojskowego, natomiast istniały polityczne rozdźwięki, jednak cel istnienia wystarczająco mocno wzmacniał współpracę organizacji aby wspólnie dążyły do nadrzędnego celu, współpracowały i generalnie nie rywalizowały ze sobą
Od roku 1912 ruch strzelecki zaczął się rozprzestrzeniać po za Galicję, szczególnie do zaboru rosyjskiego. Jednak warunki społeczno-polityczne, które były w zaborze rosyjskim nie sprzyjały dynamicznemu rozwojowi organizacji, dlatego najsilniejszy pozostał ruch strzelecki w Galicji. W tym samym roku rozpoczął się proces umundurowania członków ruchu strzeleckiego, który był dość specyficzny, ponieważ początkowo członkowie organizacji sami z własnych funduszy kupowali szare mundury i czapki zwane maciejówkami, zapewne dlatego przed wybuchem pierwszej wojny światowej tylko do 40% członków organizacji posiadało pełne umundurowanie. Jeśli chodzi natomiast o broń, kupowano ją najczęściej legalnie na terenie Galicji jednak z powodu braku pieniędzy w niewielkiej ilości . Wyszkolenie wojskowe było natomiast na wysokim poziomie. Prowadzono regularne kursy, nawet szkoląc oficerów (fotografia 2).

ruch strzelecki 3

Źródło: http://zs-strzelec.mil.pl/kg/historia/,(dostęp 26.05.2013).
Jeśli wziąć pod uwagę trudności organizacyjne oraz krótki okres funkcjonowania ruchu strzeleckiego, to śmiało można stwierdzić, że stany osobowe przedstawiały się przed I wojną światową nie najgorzej. W początkach 1914 roku, związki strzeleckie ocenia się na ponad 6 tysięcy członków a drużyny strzeleckie na ponad 4 tysiące członków.
Pomimo, że wydaje się do dużo, J. Piłsudski opracowując plan mobilizacyjny dla związków strzeleckich i drużyn strzeleckich zakładał, że zapewne wielu członków organizacji dostałoby powołanie do armii austro-węgierskiej i przyjął, że organizacje wystawią tylko ochotnicze kompanie kadrowe w liczbie: 12 związki strzeleckie i 8 drużyny strzeleckie. Każda kompania miała liczyć tylko 64 żołnierzy ale za to miała być przygotowana do przyjęcia znacznych uzupełnień, dlatego w jej skład wchodziło już 5 oficerów i 22 podoficerów.
Bibliografia:
1. E. Frejtag-Mika, Rola Józefa Piłsudskiego w formowaniu polskich oddziałów wojskowych w latach 1904-1918,
2. T. Romanowski (red.), Ideologia i polityka Józefa Piłsudskiego, wyd. Wydawnictwo Spółdzielcze CZS Samopomoc Chłopska, Warszawa 1988.
3. S. Kieniewicz, Historia Polski 1795-1918, wyd. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1997.
4. E. Kozłowski, M. Wrzosek, Historia oręża polskiego 1795-1939, wyd. Wydawnictwo Państwowe "Wiedza Powszechna", Warszawa 1984.
5. A. Dybkowska, J. Żaryn, M. Żaryn, Polskie dzieje od czasów najdawniejszych do współczesności, wyd. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1995.